Oddychanie 1.0.1 na 2012.
Nowy Rok wydaje się być dobrym momentem na zapowiedzenie kilku zmian i dokonanie niezbędnej refleksji w związku z upływającym okresem czasu. Bo czy czas ten pewnym podsumowaniom i nowym staraniom własnie nie służy? Ależ oczywiście, że tak.
I oto na plan pierwszy w kategorii „Ulepszenie” wymieniłbym oddychanie, jako ten element, który przeszedł chyba największą ewolucję w ciągu ostatniego roku, od umiejętności, która zwykle stwarzała chyba największe problemy osobie uczącej się do czegoś, co stało się integralną częścią pełnego stylu. W jaki sposób to się stało, o tym już za chwilę.
Oddech podczas naszych zajęć warsztatowych przez ludzi wtajemniczonych zwykł być nazywany nieuniknioną koniecznością z dość prozaicznego powodu. Cokolwiek trenerzy TI by nie robili, aby naprawić szwankującą technikę, ona i tak uległa częściowemu rozkładowi w chwili gdy przyszło do wykonania obrotu głowy do powietrza. Jest to po części rzeczą naturalną, iż dwie tak skomplikowane czynności jak; technika pełnego stylu i oddychanie są karkołomne jeśli chodzi o połączenie ich w pierwszych godzinach nauki. Dlatego też pilnapotrzeba rewaluacji całego protokołu według którego prowadziliśmy nauczanie.
Pomysł zrodził się późną jesienią i jak z tego typu zdarzeniami bywa był wynikiem pewnych obserwacji i prób uczynienia czegoś i tak już przystępnego, jeszcze prostszym. I tak obserwując oddech u elitarnego pływaka pewną cechą rzucającą się odrazu w oczy jest jego wkomponowanie w rytm pełnego stylu – do tego stopnia, że ciężko doszukać się momentu kiedy jest on wykonywany. Oczywiście poza tym, iż dzieje się on tak szybko, są również inne składniki stanowiące o jego sukcesie. A do nich należą:
1) nisko położona głowa – oddech wykonany nazasadzie obrotu głowy, a nie uniesieniu jej do powietrza
2) określenie momentu jego rozpoczęcia
3) określenie momentu jego zamnknięcia
I na tym właśnie opiera się naszapraca. Pierwszą umiejętnością do zdobycia jest nauka aktywacji mięśni odpowiedzialnych za obrót głowy do powietrza, najpierw w formie przygotowania właściwego kierunku ruchu głowy z głową nad powierzchnią, a następnie po odłożeniu głowy na wodę.
Po tej krótkiej próbie wykształcenia poprawnego nawyku, czas przejść do określenia właściwego momentu obrotu głowy. I tutaj zadanie polega na:
1) upewnieniu się jak dużo energii dostarczamy po wejściu ręki do wody, a najprostszym na to testem będzie wykonanie2-3 ruchów pełnym stylem a następnie zatrzymanie się na szynie (z przeciwną ręką przy biodrze). Odległość jaką będziemy pokonywali, świadczy o ilości energii przez nas dostarczonej. Proponuję wykonać to ok 2 razy na obie strony.
2) w kolejnej odsłonie zadenie polega naskorzystaniu z energii związanej z wejściem ramienia do wody i lądowaniem na szynie, lecz również dochodzi tutaj do synchronizacji wejścia ręki z obrotem głowy do powietrza i dokładnie jak powyżej, czyli utrzymanielinii ciała na szynie i swobodne szybowanie.
3) przed ostatni krok polega na powtórzeniu sekwencji 1 i 2, ale ze zwróceniem szczególnej uwagi na moment wypuszczenia powietrza- tuż przed wynurzeniem się głowy (nawet w momencie kiedy usta przebijają taflę wody) i szybki powrót głowy do pozycji wyjściowej (wzrok skierowany na dno basenu). Cyrkulacja powietrza, bo o niej tutaj mowa, powinna być także w świadomy sposób regulowana. Około 90% powietrza jest wypuszczane przez nos (z lekko uchylonymi ustami), natomiast pobór w 100% odbywa się przez usta. W rzeczy samej, ta czynność będzie tak krótka, niemalże jak oddech pomiędzy wersami śpiewanej piosenki. Raczej unikamy poboru powietrza „na zapas” .
4) ostatni krok związany będzie z powrotem głowy, jak powyżej wraz z dodaniem fazy zamknięcia oddechu. Na początku sugeruję wykonać te czynności osobno, czyli najpierw powrót głowy do pierwotnego ustawienia, a następnie wyjęcie ręki, która do tej pory spoczywała przy biodrze i zamknięcie fazy oddechu.
Voila! To już jest dokładnie to z czym możemy wystąpić i pokazać się innym. Tak dokładnie wygląda oddech u tych najlepszych. U nas z początku może być, i na pewno będzie, dość mechaniczny i jeszcze nazbyt świadomy. To kwestia czasu i właściwej dawki ćwiczeń, a o kilku wartościowych ćwiczeniach w kolejnym wpisie.
Wszystkiego Dobrego!