Anthony Ervin – niezwykły powrót.
W magazynie „The Wall Street Journal” z 31 marca ukazał się artykuł poświecony sylwetce mistrza Olimpiskiego z Rio na 50m dowolnym Anthony Ervin’a. Jest to postać bardzo ciekawa, zważywszy na niezwykły przebieg jego kariery zawodniczej.
Wygrywając w wieku 35 lat złoto w Rio ustanowił swoisty rekord, był bowiem najstarszym zawodnikiem w konkurencji indywidualnej w pływaniu, który zdobył ten krążek. Droga na ten szczyt, jak się okazało, była niezwykle zawiła i kręta.
Urodzony na przedmieściach Los Angeles, rozpoczął pływanie w wieku kilku lat jako pewną formę terapii związanej z problemami ze złym zachowaniem, która miała pomóc mu się skoncentrować. W wieku 19 lat wystartował w Igrzyskach w Sydney (2000), na których ex aequo z Gary’m Hall Jr. zdobyli złoto na 50m dowolnym ( 21.98).
Po zakończeniu Igrzysk sprawy nabrały nieco innego obrotu. Ervin, czując w sobie urodzonego buntownika, zaczał opuszczać treningi, zapuścił dready, przekuł uszy i brwi, zrobił tatuaże i pogrążył się w narkotyki. Niespełna rok po Igrzyskach w Sydney miał nawet próbę samobójczą. W wieku 22 lat został usunięty z Uniwersytetu w Berkeley.
Przez następne kilka lat starał się jakoś pozbierać i poukładać swoje życie. Zaczął grać na gitarze w grupie Weapons of Mass Destruction, a w roku 2005 sprzedał na eBay swój złoty medal za $17.101, dochody przeznaczając dla ofiar tsunami w Azji. Jakiś czas spędził w Nowym Jorku, zarabiając graniem muzyki w metrze i dając lekcje pływania.
W roku 2008 doszedł do wniosku, że tak dalej być nie może, zaczął szukać nowego sposobu na siebie, zaczął medytować, rozmawiać z duchownymi. Nawiązał także kontakty ze swoimi dawnymi trenerami z collegu, którzy to okazali być się bardzo pomocni. Udało mu się z powrotem trafić na Berkeley, gdzie w 2010 roku obronił dyplom z angielskiego.
Pomimo, że prawie nie pływał pomiędzy 2004-2009, wrócił do basenu i rozpoczął treningi z pływakami na uniwersytecie kalifornijskim. Jednak jak sam stwierdził: „nie mogę już dalej robić tego, co robią 20-to latkowie”. Musiał zatem zmienić nieco system swojej pracy. Zaczął spędzać 2 godziny w siłowni i ok 2-3 godziny w basenie każdego dnia. Dzięki wytężonej pracy udało mu się zakwalifikować do reprezentacji USA na Igrzyska w Londynie (2012). Mimo, że nie zdobył medalu, sam fakt bycia w kadrze narodowej dał kolejny impuls do dalszej pracy.
Przed wyjazdem do Rio był już pewien, że jego fakt startu w Igrzyskach nie jest dziełem przypadku. Przez całe 4 lata utrzymał reżim treningowy, co ewidentnie zaprocentowało w momencie finału olimpiskiego w roku 2016, dając złoty medal na dystansie 50m kraulem (21.40).