Oto mail jaki otrzymałem kilka dni temu…
Zdradzę Panu najskrytsze myśli, a właściwie obawy jakie miałem przed warsztatami. Otóż większość ćwiczeń z jakimi się zetknęliśmy na warsztatach jest oczywiście osiągalna w sieci i dlatego miałem duże wątpliwości, że skoro wiem jak wyglądają te ćwiczenia i jak mi się zdawało umiem je wykonać, to czy warsztaty są mi w ogóle potrzebne..? Na szczęście zdecydowałem się na nie i już na początku zorientowałem się, że samodzielnie ćwiczyłem niedokładnie, może nawet niechlujnie, byle tylko je „zaliczyć” i przejść do pływania..
Wczytując się w program treningowy opatrzony uwagami dociera do mnie, że ćwiczeń tych nie da się lekceważyć jeśli chce się nauczyć pływać fishlike. Dodam, że w czasie pierwszego wejścia do basenu po naszych warsztatach, byłem pełen obaw czy nie zapomnę ćwiczeń, czy odtworzę je prawidłowo, ale na szczęście nie jest ich aż tak dużo, za to znacznie więcej jest punktów uwagi. Oczywiście nie oparłem się pokusie zrobienia kilku długości basenu pełnym stylem i od razu zauważam, że przyjemne bo niemęczące na tym etapie mojej nauki jest tylko pływanie powolne z „leniwymi” ale celowymi, jak najbardziej prawidłowymi ruchami i z jednym dla danego odcinka basenu punktem uwagi. Co ciekawe, ta przymusowa koncentracja na jakimś wybranym zadaniu, czy to włożeniu ręki (kończyny górnej;) ) do skrzynki na listy czy na rozluźnieniu dłoni w czasie sunięcia po szynie, powoduje, że póki co ten mój trening mnie nie nudzi, a przedtem bywało z tym różnie:) Podchodzę serio do nauki pływania i trzymam się na razie zasady 90% czasu w basenie to ćwiczenia, a 10% przeznaczam na pływanie.
Poza tym przyjemnie jest przyglądać się swojemu własnemu pływaniu i maleńkim postępom. Widzę potrzebę myślenia nad tym co się robi w wodzie szczególnie na przykładzie dziwnej trudności rozluźnienia dłoni ręki prowadzącej w czasie ślizgu po szynie, dłoń uparcie pozostaje prosta w stosunku do przedramienia i usztywniona (nie tylko ja mam ten problem inni kursanci także), ale refleksja nad tym, że odpowiada za to prawdopodobnie moje przekonanie, iż płaska dłoń sunąca przez wodę daje jakąś podporę ciału dzięki czemu nie tonę, a przecież to równowaga podłużna ciała na osi głowa – nogi pozwala szybować pod wodą, a nie jakieś podpieranie się płaską dłonią. Tak krok po kroku, mam nadzieję uda się wyeliminować główne błędy w równowadze i opływowości, a tym samym zbliżyć się umiejętnościami pływackimi do naszych wzorów:) O dziwo, kiedy teraz mogę patrzyć na innych pływaków bardziej analitycznie – dzięki warsztatom – stwierdzam, że Terry Laughlin wkłada ręce do wody dosyć płasko, nadgarstek i łokieć niemalże w tym samym momencie, natomiast Shinji Takeuchi robi to dużo ładniej, a zatem, każdy ma coś do poprawienia w swoim stylu, nawet po dziesiątkach lat pływania:) To pozwala nie być zbyt surowym wobec własnego stylu;)
A oto moja odpowiedź
Dziękuję bardzo za Twoje, jakże bardzo osobiste i wnikliwe spostrzeżenia na temat zestawienia wiedzy jaką posiadałeś przed warsztatami z tym co Cię spotkało w trakcie ich prowadzenia, a przede wszystkim, cieszy nas to, że mogliśmy Ciebie jeszcze czymś zaskoczyć:-)
Celem naszych warsztatów było na pewno dość zdecydowane działanie mające na celu dwie podstawowe rzeczy:
1) wykasowanie naszych typowo ludzkich nawyków związanych z poruszaniem się w wodzie
2) nabranie cech typowych dla pływania Fishlike, poprzez zmianę sposobu myślenia, a później działania w wodzie
3) rozpoczęcie na nowo uprawianie tej dyscypliny bardziej jako sztuki, niż sportu (z kładzeniem większego nacisku na grację, jakość i artyzm, niż fizjologię)
Otóż, często się dzieję, gdy zwłaszcza próbujemy sami zrealizować kroki powyżej przedstawione, bardzo rzadko mamy szansę na sukces. Najczęściej zawodzi punkt 1 związany z ze zmianą naszych instynktów typowo lądowych, a próba użycia Total Immersion jako jedynie „okładu” na wadliwą technikę pływania okazuje się być półśrodkiem nie wystarczającym do dokonania potrzebnej przemiany w naszej świadomości, a tym bardziej na dotarcie do struktury ruchowej i dokonanie w niej potrzebnej przebudowy.
Dlatego sposób nauki „od zera” tak jakby to był nasz pierwszy dzień w wodzie jest najskuteczniejszym podejściem do pełnej i nieodwracalnej zmiany w naszych nawykach ruchowych, ograniczających powrót do przeszłości, czyli do pływania dawnego, nieefektywnego.
Tak dalej trzymaj!