Czego możemy nauczyć olimpijczyka.
Ostatnie kilka dni spędziłem w Szwecji gdzie wspólnie z przyjacielem i trenerem TI Mat’em Hudsonem poprowadziliśmy warsztaty I i II stopnia w niewielkiej miejscowości Orebro w pobliżu Sztokholmu. Basen właściwie niczym się nie wyróżniający, chyba wybudowany w połowie lat 60-tych, warunki powiedziałby, że dość przystępne, co natomiast zaskoczyło, to zapał i uznanie ze strony Szwedów w kierunku nowatorstwa i technologicznej precyzji jaką posługuje się TI. W nacji nordyckiej, do jakiej należą bez wątpienia Szwedzi, gdzie jak udało nam się dowiedzieć od naszych gospodarzy, powściągliwość i umiar, zwłaszcza w okazywaniu swych emocji stawiane są jako jedna z cech narodowych, reakcja uczestników szkolenia na jego efekty przeszła chyba najśmielsze oczekiwania najbardziej nordyckich Szwedów. Myślę z całą pewnością, że to był dopiero początek prawdziwej przygody z Total Immersion jaka czeka w najbliższym czasie Szwedów.
Kilka dni później niemiła niespodzianka jaka mnie spotkała, przerodziła się w okazję do poczynienia kilku bezcennych i ważnych obserwacji. Otóż samolot, na który się spóźniłem, zmusił mnie do 2 kolejnych dni pobytu, tym razem w Goeteborgu, co sprawił, że udało mi się odbyć trening z byłą pływaczką olimpijską ( Seul 88′) obecnie mistrzynią świata Masters w klasyku Anna -Karin. Jest ona osobą, która zapewne zostanie pierwszym trenerm TI w Szwecji, zatem spotkanie nasze miało za cel pokazanie Annie na czy polega pływanie Total Immersion, jak również przeprowadzenie z nią krótkiej sesji wprowadzającej w meandry równowagi, opływowości i napędu.
Jak później się okazało, to co dla osób zaznajomionych z TI (choćby ukończone warsztaty) jest czymś niemal oczywistym, dla pływaka elitarnego staje się czymś tak nowym, że wręcz nie wykonalnym. Zatem zajęło nam ładnych kilka minut i stosunkowo dużo psychicznie intensywnej pracy, aby Anna była w stanie znaleźć bezwysiłkowe oparcie o wodę. Jak dotychczas jej równowaga w wodzie w kraulu opierała się głównie na pracy nóg (znakomita elastyczność stawu skokowego ), co byłoby raczej nie wykonalne w przypadku większości z nas. Dlatego pierwsze chwile każdych zajęć rozpoczynamy od nauki elementów tak prostych, że często pomijanych przez zawodowych pływaków lub będących czymś zupełnie tak naturalnym w ich przypadku, że nie przywiązują do tego najmniejszej wagi. To trochę tak jak z oddychaniem na lądzie, większość, o ile nie wszyscy, wie jak to robić i nawet robi to całkiem nieźle, ale gdyby przyszło do próby diagnozowania procesów kryjących się za czynnością tak dla nas banalną, mielibyśmy zapewne problemy.
Anna-Karin bez wątpienia należy do wybitnych zawodniczek, a fakt znalazienia u niej możliwości dalszej poprawy techniki pływania lub odkrycia czegoś nowego, świadczy o szerokich możliwościach zastosowania TI, począwszy od osób stawiających swoje pierwsze kroki w wodzie lub poprawiających swoją obecną technikę ( największa grupa naszych kursantów na całym świecie), aż po byłych olimpijczyków i mistrzów świata Masters.
Wniosek z tej lekcji płynie taki; o jednej rzeczy musimy pamiętać wchodząc do wody, ona nie rozróżnia kim tak naprawdę jesteśmy, traktuje wszystkich jednakowo i sprawiedliwie. Zatem zasady w niej obowiązujące dotyczą każdego, bez względu na umiejętności i ilość zdobytych medali. Możemy być zupełnie początkującym, bądź już zaawansowanym zawodnikiem, nie mniej jednak pryncypia hydrodynamiki z pewnością o nas się i tak upomną i jeżeli nie poczynimy świadomych kroków w celu dostosowania się do specyfiki tego środowiska, na pewno zostaniemy sowicie ukarani.
Życząc wielu udanych tego typu lekcji w wodzie, którym zawsze będzie towarzyszć odkrywanie czegoś nowego i lepsze poznawanie samego siebie. Zachęcam wszystkich do ciągłego doskonalenia naszych podstawowych umiejętności równowagi, opływowości i napędu. Tego właściwie nigdy nie sposób przedawkować!